Powinnością każdego lekarza jest stałe uzupełnianie i doskonalenie swej wiedzy i umiejętności zawodowych, a także przekazywanie ich swoim współpracownikom.
Lekarze, w miarę swoich możliwości, winni także brać czynny udział w pracach towarzystw lekarskich.
Lekarz nie może posługiwać się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe lub bezwartościowe. Nie powinien także współdziałać z osobami zajmującymi się leczeniem nie mającymi do tego uprawnień.
Ustalenia tego artykułu są bardzo aktualne i na czasie. Tak zwana paramedycyna staje się coraz bardziej popularna. Duża liczba różnych znachorów rodzimych i z Dalekiego Wschodu zajmuje się leczeniem na różne sposoby. Wszyscy to znamy. Nawet lekarze korzystają z ich pomocy. Jest to szerokie socjologiczne zagadnienie. Dużo na ten temat donoszą mass media. Lekarzowi nie wolno brać w tych procesach udziału.
Lekarz powinien odnosić się z należytym szacunkiem i w sposób kulturalny do personelu medycznego i pomocniczego. Powinien jednak pamiętać, że jedynie on ma prawo podejmowania decyzji związanych z leczeniem.
Lekarze powinni solidarnie wspierać działalność swego samorządu, którego zadaniem jest zapewnienie lekarzom należytej pozycji w społeczeństwie. Podejmując krytykę działania organów samorządu lekarskiego, winni przeprowadzić ją przede wszystkim w środowisku lekarskim lub na łamach pism lekarskich.
Jeśli zostanie naruszone dobre imię lekarza, a rzecznik odpowiedzialności zawodowej lub sąd lekarski nie potwierdzą stawianych mu zarzutów, lekarz powinien uzyskać od izby lekarskiej wszelką możliwą pomoc w naprawieniu wyrządzonej mu szkody.
Sydenham przed śmiercią mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że „wszystkich swoich chorych zawsze leczył tak, jakby chciał, żeby jego leczono”. Kto z dzisiejszych lekarzy mógłby to samo o sobie powiedzieć?
Lekarz urzędu państwowego, samorządowego lub jakiejkolwiek instytucji publicznej lub prywatnej powinien rzetelnie wypełniać zobowiązania zaciągnięte wobec tych instytucji; jednak lekarz nie powinien spełniać poleceń pracodawcy sprzecznych z zasadami etyki i deon-tologii lekarskiej.
Praktykę lekarską wolno wykonywać wyłącznie pod własnym nazwiskiem.
We współczesnym okresie życia społecznego widzimy pewien zanik ideałów społecznych, przewagę zaś po stronie ideałów egoistycznych. Punkt zenitowy tego okresu w każdym razie już minął i obecnie jednostki szlachetniejsze czują, jak się Sienkiewicz wyraził w „Rodzinie Połanieckich”, „że całego swego życia nie mogą włożyć w robienie majątku”.
Lekarz tworzy swoją zawodową opinię jedynie opierając się na wynikach swojej pracy. Dlatego wszelkie reklamowanie się, bezpośrednie lub pośrednie, jest zabronione.
Lekarz nie powinien wyrażać zgody na używanie swego nazwiska dla celów komercyjnych.
W czasie wykonywanie swej pracy lekarz musi zachować trzeźwość i nie podlegać działaniu jakichkolwiek środków odurzających.
Przepisy ogólnopaństwowe, dotyczące warunków pracy, zabraniają pracownikowi przystępowania do pracy w stanie po spożyciu alkoholu. Dotyczy to również lekarza. A może nawet bardziej. Jest jeden wyjątek. Jeżeli zdarzy się przypadek, że człowiek potrzebuje natychmiastowej pomocy, a nikt inny nie może mu jej udzielić. Lekarz, nawet będący po spożyciu alkoholu, pomocy takiej powinien udzielić. Oczywiście, w miarę swoich możliwości. Problem ten omawiałem wcześniej.
Lekarzowi nie wolno narzucać swych usług chorym lub pozyskiwać pacjentów w sposób niezgodny z zasadami etyki i deontologii lekarskiej oraz lojalności wobec kolegów.
Lekarz ma prawo umawiać się o wysokość honorarium przed rozpoczęciem leczenia.
Wyjątkiem od tej zasady jest pomoc w nagłych wypadkach. W razie braku stosownych cenników lekarz powinien brać pod uwagę wartość oddanej usługi, poniesione koszty własne, swoje kwalifikacje, a także, w miarę możliwości, sytuację materialną pacjenta.
Lekarz może leczyć bezpłatnie.
W czasach międzywojennych, gdy wielu obywateli nie miało prawa do leczenia bezpłatnego, lekarze praktykujący prywatnie mieli chwalebny zwyczaj przyjmowania w niektórych godzinach biednych pacjentów bezpłatnie. Nie wiem, czy dzisiaj są tacy lekarze. Chęć zysku i wzbogacenia się szybko za wszelką cenę dominuje w społeczeństwie, także wśród lekarzy. Ceny za usługi w gabinetach prywatnych są często horrendalne. Nieczęsto lekarz zastanawia się, czy pacjent jest w stanie zapłacić żądane honorarium. Swoje sumienie uspokaja stwierdzeniem, że jeżeli kogoś nie stać na wizytę prywatną, to niech się leczy w państwowej służbie zdrowia. Nie każdy ma uprawnienia do takiej pomocy.
W polskim filmie „Znachor” A. Kosiba (prof. Wilczur) wypowiada takie słowa w chwili, gdy bogaty ziemianin za uratowanie syna wręcza dość znaczną kwotę pieniężną: „Ja nie leczę bogatych czy biednych, ja leczę ludzi”.
Dobrym obyczajem jest leczenie bezpłatnie innych lekarzy i członków ich najbliższej rodziny oraz wdów i sierot po lekarzach.
Bardzo wzniosłe i humanitarne przypomnienie zasad, które powinny być stosowane w szerokim zakresie. Mam wątpliwości, czy tak w praktyce jest. Obym się mylił.
Jeżeli z zatrudnienia lekarza wynika, że winien on spełnić swe obowiązki wobec powierzonych jego opiece chorych bez świadczeń finansowych z ich strony, to nie może żądać od tych chorych wynagrodzenia w jakiejkolwiek formie ani też uzależniać leczenia od uzyskania materialnych korzyści.
Zagadnienie to jest szeroko komentowane. Wyrasta ono z ogólnego przeświadczenia, że załatwienie dzisiaj każdej sprawy wymaga znajomości lub zapłaty (łapówki). Przeświadczenie to rzutuje na usługi lekarskie.
Nie należy się specjalnie dziwić, że w kulturze, w której przeważa często praca handlowa i w której sukces materialny jest najwyższą wartością, stosunki w dziedzinie ludzkiej miłości podlegają temu samemu schematowi wymiany, jaka rządzi rynkiem towarowym czy rynkiem pracy.
Utarło się przekonanie, że w społecznej służbie zdrowia każda usługa musi być opłacona. Może w niektórych przypadkach tak istotnie jest. Czasami to się nazywa dowodem wdzięczności, a czasami... inaczej. Lekarz może przyjąć drobny upominek, ale dopiero po zakończeniu leczenia. Jestem przeciwnikiem, aby tym upominkiem był alkohol. Lekarz rozpij a siebie, swoich kolegów lub sprzedaje otrzymany w prezencie alkohol w restauracjach. Nie jest to ani ładne, ani miłe.
Dowód wdzięczności powinien być tylko upominkiem, który nie obciąża finansowo pacjenta.